Recenzja filmu

Kochanek Lady Chatterley (2006)
Pascale Ferran
Marina Hands
Jean-Louis Coulloc'h

Surowa namiętność

Erotyczne fascynacje damy z dobrego domu, które bez skandalu zaspokoi mężczyzna ciężko pracujący.
Umysł ludzki jest doprawdy niezwykły. Potrafi zniewolić ciało i naturalne instynkty, zbudować więzienie konwenansów i nawyków, w których, niczym w zbroi, kryjemy się przed swoim prawdziwym obliczem, odmawiając prawa swym rzeczywistym pragnieniom. Jednak wystarczy chwila nieuwagi, jedna rysa, by ta z pozoru doskonała zbroja zaczęła pękać. Jak woda cierpliwym strumieniem obmywa kamień, poddając go działaniom erozji, tak namiętność, powoli wyciekając z uwolnionego źródła, zaczyna kształtować nasze czyny nie poprzez umysł, lecz serce.
W społeczeństwie, gdzie wiktoriański rygor jest świętym prawem, pragnienia serca są zbrodnią, której albo można ulec, ryzykując odtrącenie, albo też z nią walczyć, stając się emocjonalnym kaleką. Lady Chatterley, bohaterka powieści D.H. Lawrence'a i filmu Pascale Ferran, wybrała tę pierwszą drogę. Młoda, atrakcyjna, w kwiecie wieku miała pecha poślubić mężczyznę, który na wojnie został kaleką. Tak oto jej kobiecość musiała ustąpić pola obowiązkom opiekunki i statecznej matrony. Wystarczy jednak kilka chwil, podczas których przygląda się półnagiemu męskiemu ciału, by uśpione w niej pragnienia odżyły. Kobieta podąży zakazaną drogą nie tylko, wdając się w romans za plecami kalekiego mężczyzny, ale jakby tego było mało - zadając się ze zwykłym służącym. Choć w dzisiejszych czasach "swobody i rozpusty" fabuła "Lady Chatterley" nie ma w sobie nic z owej otoczki skandalu, jaką cieszyła się jeszcze pół wieku temu, pozostaje ona wciąż historią aktualną... Pod warunkiem, iż czytana jest jako przypowieść, a nie jako konkretna historia. Pascale Ferran wyraźnie daje to do zrozumienia, tworząc dość swoistą konstrukcję filmu. Z jednej strony mamy niezwykle naturalistyczne zdjęcia i aktorów, którzy wyglądają dość normalnie, by nie powiedzieć: przeciętnie. Nie są to hollywoodzkie twory chirurgii plastycznej, lecz ludzie z krwi i kości. Można poczuć ich fizyczność, ciepło ich ciał, smak ich potu. Z drugiej strony co jakiś czas Ferran wtrąca czy to komentarz z offu, czy też planszę z napisami, wyraźnie podkreślając, iż całość jest tylko opowieścią, a bohaterowie fikcyjnymi postaciami.
Cóż się zatem kryje za tą nową wersją "Kochanka Lady Chatterley"? Ferran zdaje się opowiadać o zniewoleniu, jakiemu poddaje się jednostka należąca do społeczeństwa. Zasady narzucone przez grupę zawsze pozostają w pewnej sprzeczności z indywidualnymi pragnieniami. W ten sposób jednostka staje się ofiarą niezależnie od swego postępowania. Idąc za głosem grupy odrzuca swoje prawdziwe 'ja', idąc z kolei za głosem serca naraża się na alienację i przemoc ze strony członków grupy. Czy jest z tego jakieś wyjście? Ferran nie daje na to pytanie odpowiedzi, zatrzymując historię w momencie, w którym główni bohaterowie "Kochanka Lady Chatterley" muszą dokonać ostatecznego wyboru. I na koniec jeszcze jedna uwaga poboczna. Oglądając kinową wersję Ferran, nie mogłem się odpędzić od myśli, jak bardzo "Kochanek Lady Chatterley" przypomina "Maurice'a" E.M. Forstera. W obu przypadkach mamy do czynienia z tą samą konstrukcją. I tu i tu bohaterami są przedstawiciele klasy wyższej. Cieszą się oni bogactwem i przywilejami, lecz ceną za to jest sztywny kodeks moralny. Z drugiej strony jest klasa robotnicza, pozbawiona owych gorsetów moralnych, wolna, zdająca się być bliżej natury. Kuszą oni swoimi ciałami, pełnymi żywotności, energii, wigoru i sprowadzają "porządnych" obywateli na złą drogę. Co jednak ciekawe, owi uprzywilejowani z radością poddają się tej deprawacji.
W adaptacji "Maurice'a" dokonanej przez Jamesa Ivory'ego owe naiwne podejście do większej swobody emocjonalnej klas niższych jest mocno zarysowane. U Ferran obraz ten nie jest już tak różowy. Może mogą oni bardziej swobodnie spełniać swoje pragnienia, lecz i tu są pewne prawa i zasady społecznego postępowania, a ponadto życie proletariatu jest ciężkie, biedne i niebezpieczne. Czy zatem warto za takim życiem tęsknić? Czy wyrzeczenia arystokracji nie są sprawiedliwą ceną za ich wygody? Na te pytania każdy z nas musi odpowiedzieć sobie sam.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones